Od momentu, kiedy oddane zostało do użytku kąpielisko w Przylasku Rusieckim, hasło „Nowa Huta Przyszłości” stało się o wiele bardziej namacalne. W najbliższych dniach oddany do użytku zostanie kolejny wymierny efekt dotychczasowych prac.
Artur Paszko, prezes zarządu spółki Kraków Nowa Huta Przyszłości: Prace przy akwenie nr 1 w Przylasku Rusieckim zostały zakończone, teraz realizujemy dwie podstrefy Strefy Aktywności Gospodarczej. Jedną z nich oddamy do użytku 1 grudnia, drugą w połowie przyszłego roku. Tak to już jest, że przy inwestycjach najtrudniejsze jest ich przygotowanie, znacznie trudniejsze niż sama realizacja. Skompletowanie całej dokumentacji trwa niestety bardzo długo i nie da się tego etapu przeskoczyć. Działamy na terenie, który ma bardzo skomplikowaną strukturę własności nieruchomości, a musimy te nieruchomości kupić, by móc cokolwiek wybudować. Musimy też pozyskać finansowanie na zrealizowanie projektu z Funduszy Europejskich, a tutaj również proces jest długotrwały. Kiedy te wszystkie elementy się złoży w całość, można przystępować do inwestycji.
Teraz można już zobaczyć jej efekty. A jak te miejsca wyglądały wcześniej, zanim zajęła się nimi KNHP?
Dawniej funkcjonowały tam różne wydziały huty. Zastanawialiśmy się, co zrobić z terenami, które były najbardziej zdegradowane przez działalność przemysłową. Takimi, gdzie nie było możliwości znalezienia inwestora, ponieważ koszty wstępne całkowicie przerastają małych i średnich przedsiębiorców, a na nich nam najbardziej zależy. Dlatego wybraliśmy takie obszary, które wymagały największej interwencji. To teren po dawnym młynie żużla kawałkowego po południowej stronie ulicy Igołomskiej, jak i drugi obszar, po stronie północnej, który był wykorzystywany do przetwórstwa zarówno żużla, jak i złomu. Pozostały po nim np. magazyny na materiały wybuchowe, potężna estakada suwnicy, tereny były całkowicie zdegradowane.
W grudniu oddany zostanie ten pierwszy obszar. Jakie prace trzeba było tam wykonać?
Przede wszystkim wyczyściliśmy teren z pozostałości po dawnym zakładzie przemysłowym. Usunęliśmy wszystkie kolizje z sieciami, w tym sieciami wysokiego napięcia. Przebudowaliśmy stacje elektroenergetyczne, a następnie doprowadziliśmy do tego obszaru wszystkie media – wodę, prąd, kanalizację, zbudowaliśmy kanalizację deszczową, wybudowaliśmy drogi, parkingi, ścieżki rowerowe – wszystko, co jest niezbędne do tego, żeby komunikować ten teren. Stworzyliśmy też rodzaj mini-parków, by zapewnić pracownikom możliwość rekreacji. Chcemy, by teren którym dysponujemy i który przekształcamy, był przyjazny dla użytkowników. Nasadziliśmy znacznie więcej drzew, niż musieliśmy wyciąć na potrzeby inwestycji, podobnie było z krzewami.
Jak sam Pan mówi, tym momencie to miejsce wygląda trochę jak ogromne miasteczko rowerowe, to po prostu płaski teren poszatkowany układem drogowym.
Tak, jesteśmy w o tyle nietypowej sytuacji, że większość efektów naszej pracy, zarówno tej związanej z porządkowaniem, jak i z wprowadzaniem nowej infrastruktury, jest schowana pod ziemią. W każdy hektar włożyliśmy ok. 2,8 miliona złotych, a dla osoby patrzącej z zewnątrz to równy teren z wykoszoną trawą i drogami. Ale to, co tutaj stworzyliśmy, to dopiero potencjał. Cały ten teren został podzielony na gotowe parcele inwestycyjne, w taki sposób, że każda ma już nawet swój gotowy wjazd. Każdy z naszych potencjalnych inwestorów, który będzie chciał tam zainwestować, ma cały szereg problemów już rozwiązanych. Ma po prostu przyjść, postarać się o pozwolenie na budowę i budować.
Co wiemy na tym etapie, jeśli chodzi o plany wypełnienia tego obszaru inwestycjami?
Jesteśmy otwarci na wszystkich małych i średnich przedsiębiorców, którzy prowadzą działalność produkcyjną lub usługową, ale bez handlu hurtowego. Każdy z nich na pewno znajdzie u nas dopasowany do siebie produkt – nie tylko jeśli chodzi o sam grunt, ale też o formę komercjalizacji. My nie narzucamy, czy on ma to kupić, wydzierżawić, a może wyleasingować parcelę – jesteśmy bardzo elastyczni. Ta elastyczność wynika z tego, że naszym głównym celem nie jest zysk, tylko wprowadzenie tam interesujących przedsiębiorców, stworzenie im możliwości działania. Oczywiście każda z tych komercjalizacji będzie się odbywała według przejrzystych procedur.
Powiedzmy o tym więcej. Jak będzie wyglądało przekazywanie poszczególnych gruntów inwestorom?
To będą zwykłe przetargi, ale przed każdym takim postępowaniem siadamy z potencjalnymi inwestorami i ustalamy, co ich interesuje, na co ich stać, co chcieliby tam zrobić. Więc warunki przetargu są za każdym razem dopasowywane do specyfiki tej grupy inwestorów, z którymi rozmawiamy. Często jest tak, że dajemy przedsiębiorcom czas, np. na to, by przygotowali sobie decyzję środowiskową. Mamy doświadczenie, bo już wielu tych przedsiębiorców na terenie Parku Naukowo-Technologicznego „Branice” wprowadziliśmy, w Strefie Aktywności Gospodarczej będzie podobnie. Mamy ciekawy produkt dla przedsiębiorców – także dla tych, którzy teraz podnoszą obawy dotyczące rozwoju swojego biznesu na terenie planowanego Nowego Miasta.
Czy strefa po północnej stronie ul. Igołomskiej będzie się różnić swoją specyfiką od tej oddawanej w grudniu?
Nie, będzie ona działać na tej samej zasadzie. Ściśle rzecz biorąc, ona też jest już gotowa, ale czekamy jeszcze na podłączenie wody i nie możemy jej na razie oddać do użytku. Pewne różnice są, ale dotyczą szczegółów – np. po północnej stronie mamy stację ładowania samochodów elektrycznych czy ławki solarne. Obydwie strefy mają sieć wifi – nie tylko po to, by każdy użytkownik mógł sobie skorzystać z Internetu, ale to też przygotowanie pod montaż czujników, które w przyszłości mają nas informować np. o ruchu czy o potencjalnych zagrożeniach. Ta przestrzeń ma być inteligentna.
Jaki wpływ na funkcjonowanie stref będą miały, Pana zdaniem, inwestycje takie jak kończąca się przebudowa ul. Igołomskiej, budowa drogi S7, czy wcześniejsza przebudowa torowiska tramwajowego?
To jest dla nas zupełnie podstawowa sprawa. Uważamy, że teren projektu „Kraków – Nowa Huta Przyszłości” jest rewelacyjnie skomunikowany. Czekamy z dużą niecierpliwością na otwarcie ul. Igołomskiej, ponieważ niektórzy nasi inwestorzy obecnie nie mogą rozpocząć swoich inwestycji, gdyż bez oddanej drogi nie uzyskają niektórych decyzji. Ale to już nieodległa perspektywa. Zaraz obok mamy też węzeł S7, co daje z jednej strony połączenie z autostradą A4, a z drugiej – powstające połączenie w stronę Warszawy. Z przeciwnej strony mamy kolej, w której też widzimy ogromny potencjał. Wschodnią granicę obszaru stanowi właśnie linia kolejowa nr 95, czyli tzw. duża obwodnica. W ramach programu przystankowego powstanie przystanek w Przylasku Rusieckim, który zupełnie zmieni sytuację komunikacyjną, zwłaszcza w sezonie letnim, a także przystanek w Kościelnikach, dokładnie w osi ulicy Igołomskiej. To już nas otwiera na duże potoki pasażerskie, zarówno spoza Krakowa, jak i z centrum miasta. Dojazd z tego przystanku do centrum to jakieś 15 minut.
Jest też ambitny plan dotyczący linii tramwajowej. Myśli Pan, że realny?
Obecnie mamy tam siedem regularnych linii autobusowych, które przy obecnym ruchu wystarczają i tramwaj, który dojeżdża do pętli w Pleszowie. W planie miejscowym przewidziane jest przejście tego tramwaju na stronę południową i przedłużenie do ul. Rzepakowej, ale chcielibyśmy, aby w nowym studium ta linia nie kończyła się przy Rzepakowej, tylko doszła do przystanku kolejowego w Kościelnikach. Zrealizowanie takiego planu to byłaby już całkowita rewolucja. Pamiętajmy, że w tym rejonie, który obecnie jest peryferyjny względem centrum miasta, plan miejscowy przewiduje też duże obszary pod zabudowę mieszkaniową. One co prawda znajdują się w stosunkowo niewielkiej odległości od pętli w Pleszowie, ale kolejne budynki są już zbyt daleko. Więc ważne jest, żebyśmy popracowali nad tymi planami dotyczącymi obsługi komunikacją zbiorową. Dziś oferta może wystarcza, ale trzeba działać wyprzedzająco i nie czekać, aż cały obszar się wypełni i pojawią się problemy.
Rozmawiamy na tle baneru, który pokazuje całą listę projektów planowanych w ramach Nowej Huty Przyszłości. Zapytam więc o całość tego zamierzenia. Jakie kolejne kroki spółka ma w planie?
Przejdźmy w takim razie po całym projekcie. Pierwszym komponentem jest Centrum Rekreacji i Wypoczynku „Przylasek Rusiecki”. Jedno zadanie, czyli zagospodarowanie otoczenia akwenu nr 1, jest zrealizowane. Drugim zadaniem jest budowa Parku Edukacyjnego „Branice” – powstanie tam skansen i jeden nowy budynek ekspozycyjny. Mamy pełną dokumentację, czekamy na pozwolenie na budowę. Sprawa się przedłużyła, ponieważ nakazano nam przygotowanie również przebudowy dużej części układu drogowego. Mamy zidentyfikowaną większość budynków historycznych i będziemy je stopniowo przenosić, przy czym zanim będzie je można na nowo ustawić, musimy uzbroić cały teren. Kolejne zadanie w tym rejonie to Centrum Geotermalne. Pozyskaliśmy nieruchomości, ubiegamy się o dofinansowanie odwiertu geotermalnego, ponieważ kosztuje on co najmniej 12 milionów złotych. Jeżeli odwiert potwierdzi występowanie wód termalnych, będziemy szukali partnera biznesowego do stworzenia ośrodka rekreacyjnego.
A Przylasek Rusiecki to wciąż dopiero pierwszy z czterech komponentów.
Takim komponentem jest też Centrum Wielkoskalowych Plenerowych Wydarzeń Kulturalnych „Błonia 2.0”. To ciekawy teren, pocięty na małe działki, z których część ma wielu właścicieli, ale udało nam się już wykupić 60 procent tego obszaru i jesteśmy gotowi do tego, żeby realizować pierwszy etap. Mamy dofinansowanie – problem w tym, że z terminem realizacji tylko do końca przyszłego roku. To bardzo niewiele, tym bardziej, że pierwszy przetarg musieliśmy unieważnić z powodu przekroczenia budżetu. By móc wystartować, potrzebowalibyśmy zgody urzędu marszałkowskiego na podzielenie projektu na etapy, z których drugi byłby już finansowany z kolejnej unijnej perspektywy. Wniosek złożyliśmy, czekamy na odpowiedź. Jeśli będzie pozytywna, będziemy mogli ogłosić drugi przetarg i zrealizować pierwszą część – ale już samo to wystarczy, by można tu było zorganizować każdy festiwal muzyczny.
Dalej na północ jest z kolei Park Naukowo-Techniczny „Branice”, o którym już sporo rozmawialiśmy.
Oprócz Stref Aktywności Gospodarczej jest tam teren, który stopniowo skupujemy, a częściowo skupują go prywatni inwestorzy. Nie przeszkadzamy im, z częścią z nich wręcz współpracujemy. To, co wykupimy i uporządkujemy, kierujemy do inwestorów – mamy już wprowadzonych trzech. Na skomercjalizowanie czeka obecnie jeszcze 4,5 ha.
Zostaje jeszcze Centrum Logistyczno-Przemysłowe „Ruszcza”.
To najciekawszy teren z punktu widzenia dużych przedsiębiorstw. W jego części była dawniej hałda żużla wielkopiecowego. Została rozebrana, na części gospodaruje przedsiębiorstwo zajmujące się przetwarzaniem odpadów budowlanych – wygląda to wszystko trochę tak, jakbyśmy wylądowali na jakiejś obcej planecie. Druga część to tereny dawnej strefy ochronnej, użytkowane głównie rolniczo. O ile w pierwszym przypadku mamy jednego wieczystego użytkownika i jesteśmy na finiszu negocjacji dotyczących zakupu tego terenu, o tyle w drugim przypadku znów mamy malutkie działki i krok po kroku staramy się je pozyskiwać. Tereny poprzemysłowe są specyficzne, jeśli chodzi o zagospodarowanie – każdy inwestor dziesięć razy zastanowi się przed decyzją, więc musimy mieć pełną jasność co do tego, jaki jest stan środowiska, a jeśli tereny są zanieczyszczone, jakie będą koszty remediacji. Z tym wiąże się mnóstwo formalności.
Ile czasu jeszcze potrzeba w takim razie na realizację tych wszystkich zamierzeń?
Jeśli spojrzymy na dynamikę naszych działań, zarówno w dziedzinie nieruchomości, jak i inwestycji, to uważam, że perspektywa zakreślona w strategii rozwoju Krakowa, czyli rok 2030, jest jak najbardziej realna, by zakończyć nieruchomościową część naszego projektu. To nie znaczy, że skupimy cały obszar, bo nie ma takiej potrzeby – my działamy tam, gdzie inwestorzy sami nie wejdą, a w pozostałych obszarach możemy ich wspierać. Np. z infrastruktury, którą doprowadzamy do Strefy Aktywności Gospodarczej, będą też mogli korzystać przedsiębiorcy działający poza nią i w ten sposób cały teren zyskuje na atrakcyjności. A jeżeli jeszcze faktycznie ziszczą się plany związane z budową przystanków kolejowych czy w dalszej przyszłości – linii tramwajowej, to już zupełnie nie mam obaw o powodzenie całego zamierzenia. Ale to wszystko wymaga aktywnego działania z naszej strony, pozyskiwania środków finansowych, konsultowania dokumentów programowych i planowania z dużym wyprzedzeniem.